Stres, rozkrok między domem, pracą a czasem dla rodziny to codzienność większości z nas. Jeśli mamy szczęście to udaje się gdzieś na końcu umieścić na naszej liście "to do" czas dla siebie, własny rozwój, przyjemności, pasje.
Kamieniem milowym dla mojego spotkania z jogą był jasny sygnał płynący z mojego ciała, że już nie wyrabia. Ból szyi, który nie miał medycznego uzasadnienia stał się już tak nieznośny, że zaczęłam szukać już tylko łagodnych aktywności fizycznych. Trafiłam do szkoły jogi, bo nawet ulubione pływanie stało się trudne.
Początkująca na jodze
Pierwsze wrażenie? Słabe i zniechęcające. Chociaż, zupełnym przypadkiem, na moje pierwsze w życiu zajęcia trafiłam do bardzo dobrego studia jogi. Zaskoczenie od pierwszych minut, bo z ust prowadzącej padały kompletnie niezrozumiale komunikaty, co właściwie trzeba robić? Starałam się naśladować ćwiczących obok. Chaos w ciele, gdzie prawa strona? gdzie jest góra? co mam w zasadzie czuć? Wszystko ciągnie, sztywność mnie osacza. Do tego ta bolącą szyja. Być może ten ból uchronił mnie przed niepotrzebnym skupianiem się nad płynniejszym ruchem innych uczestników zajęć jogi. Nie skupiłam się też na analizie czemu te ruchy takie wolne, czemu to takie ważne żeby ustawić matę i siebie na niej prosto. Prowadząca coś mówiła o jakiś osiach... A ja walczyłam o życie. Połowa instrukcji nie docierała do mojej świadomości, część która docierała była dziwna, części po prostu nie zapamiętywałam wcale.
Czemu więc zostałam z jogą na dłużej?
Może zdecydował o tym moment, kiedy na końcowym relaksie nauczycielka jogi podeszła do mnie i ułożyła mi nieco inaczej barki i koc pod głową - a ja poczułam ulgę. A może samo wyjście z domu na godzinę, w czasie której byłam pochłonięta i skupiona tylko i wyłącznie na opanowywaniu własnego ciała i wykonaniu prostych, ale wysiłkowych ruchów, przekonało mnie, że warto? Na szczęście dla siebie poszłam na jogę jeszcze raz i kolejny. Na szczęście, bo z czasem zaczęłam doceniać budującą się uważność i wyciszenie chaosu w głowie. A szyja? Też przestała boleć :)
Chyba też piszesz o mnie ;) dziś idę na kolejne zajęcia